► Odbierz moim kodem do 250zł zniżki na AirBNB: Bardzo długo marzyłem o tym żeby zanurkować z rekinami ! Robiłem to co prawda na Filipinach z Rekinami wielorybimi, ale to zupełnie inna ryba ! Tym razem będąc na Fuerteventurze w asyście Karola który ma tam szkołę nurkową zeszliśmy na 20 metrów głębokości w Oceanie Atlantyckim i stało się to czego oczekiwaliśmy – znaleźliśmy rekina anioła !! 2 metrowy okaz leżał sobie spokojnie na dnie oceanu, czekając aż do niego podpłyniemy nieco bliżej… ► Mini butla nurkowa: ► Skuter podwodny: ► Szkoła nurkowa: Obserwuj mnie: ► Polub mój fanpage: ► SnapChat: ► Mamy również grupę: ► Zachęcam do subskrybowania i pozdrawiam! ——————————————————————————————– MÓJ SPRZĘT: ► Plecak który zabieram na wyjazdy: ► ► Aparat kompaktowy którym kręcę vlogi: ► ► Aparat główny Lumix: ► ► Mikrofon kierunkowy: ► ► Zegarek: ►Nie przejawia agresywnych zachowań, a najlepszym tego dowodem jest fakt, że nurkowanie z rekinami wielorybimi to jedna z największych atrakcji Australii. Krokodyl różańcowy. Przenosimy się do królestwa gadów, gdzie niepodzielnie panuje krokodyl różańcowy. Jeżeli jakiekolwiek współcześnie żyjące zwierzę może nam zobrazować Muszę przyznać, że to jedno z piękniejszych na świecie miejsc do nurkowania, fotografii i filmowania. Bogactwo Morza Mindanao a szczególnie otoczenie maleńkiej wysepki Balicasag zrobiły wrażenie. To taki mały raj dla makrofotografów ale i fanów większych zwierząt. Są żółwie, barakudy, mureny, przypływają delfiny czyli wszystkie ulubione morskie zwierzaki. Nie do końca atrakcją okazało się nurkowanie z rekinami wielorybimi w Oslob na Cebu. O nurkowaniu wokół przepięknej wyspy Balicasag na morzu Mindanao pisaliśmy tutaj – Nurkowanie na Filipinach – dlaczego chcemy wrócić na Balicasag. W kwestii rekinów wielorybich w Oslob na Cebu, przeżyłem spore zaskoczenie. Pojechałem podnieconą samą myślą o zobaczeniu ich a wróciłem rozczarowany i smutny. Do dziś jestem zdania, że dokarmianie ich by przypływały w jedno miejsce, cieszyły oko turysty i pozwalały zarabiać kasę jest czymś z czym się głęboko nie zgadzam. Dlatego jeśli myślisz podobnie olej wycieczkę do Oslob. Jeśli stać Cię na podróż na Filipiny to na pewno znajdziesz w Azji inne miejsca gdzie te piękne rekiny żyją w środowisku naturalnych. Zostawmy coś dobrego na tym świecie swoim dzieciom. A o samych rekinach możecie przeczytać tutaj: Rekin wielorybi z Oslob – czy to na pewno atrakcja? Jeśli spodoba Ci się nasza podwodna relacja kliknij czerwony guzik pod filmem czyli zasubskrybuj kanał. Będzie wiedzieć o każdej naszej, nowej relacji. Bardzo zależy nam na tym by nasz kanał na Youtube rósł i rozwijał się. Bo filmowy obrazek potrafi opowiedzieć czasem więcej niż tysiąc słów. Dzięki za polubienie – Dorota i Jarek Szalony Walizki - blog o podróżach na własną rękę Doroty i Jarka. O podróżowaniu po 50tce, o kuchni, winie, fotach i nurkowaniu. Szukasz inspiracji? Zapraszamy 7. Nowa Zelandia. Z subtropikalnymi wyspami i 44 rezerwatami morskimi, a także obfitością życia morskiego dużego i małego, Nowa Zelandia jest rajem dla nurków i oferuje doskonałe nurkowanie przez cały rok. Zacznij od szczytu Wyspy Północnej i zejdź w dół do Southland, aby doświadczyć najlepszego nurkowania w Nowej Zelandii.
Nurkowanie z rekinami w OslobRekiny wielorybie – piegowate giganty z OslobJest takie miejsce na ziemi, gdzie człowiek spotyka giganta i pływają razem. Jest takie miejsce, gdzie gigant przypływa i spokojnie się pożywia. Oslob na wyspie Cebu (Filipiny) to nadmorska, niepozorna mieścina, której sens codziennego istnienia nadaje rekin. Jego fizjonomia i usposobienie, czyli niedające się przeoczyć wymiary oraz wyjątkowo łagodne podejście do życia bez trudu zapracowały na przydomek, wielorybi. Lenistwo związane z łatwym ucztowaniem tłumaczy w tym miejscu codzienne wizyty wielu przedstawicieli tych ogromnych entuzjastów krewetek, którzy każdego dnia ściągają do Oslob całe rzesze żądnych przygód turystów. W niecierpliwym, porannym oczekiwaniu na niecodzienne emocje ci poszukiwacze mocnych wrażeń chętnie nabijają kabzy tubylców, nabiłam i ja! Rekin wielorybi (Rhincodon typus) – pływanie z rekinamiNurkowanie z rekinami na FilipinachWypoczywaliśmy na przepięknej, filipińskiej wyspie o nazwie Malapascua, która kiedyś zapewne stanowić będzie odrębny temat na opowieść. Właśnie wracaliśmy do domu po dwutygodniowym wywczasie, kiedy nagle nienasycony mąż wpadł na pomysł, by „zahaczyć” jeszcze o jakąś wielką przygodę. Woda, nurkowanie plus rekin wielorybi (największa ryba świata) – dzieci oszalały! Pojechaliśmy!Temat był trudny, gdyż w grę wchodziło wczesnoporanne wstawanie. Sprawa nieprosta szczególnie, gdy człowiek nie ma „wpisanego w DNA syndromu porannego ptaka”. Tak czy inaczej daliśmy radę i zanim zdążyłam się skrzywić, bladym świtem telepaliśmy się tuk tukiem do obranego niemalże chwilę wcześniej przez nas miejsca – przemiłe powitanie, pełna mobilizacja oraz bardzo sprawna organizacja całego przedsięwzięcia. Na początku oczywiście szkolenie – jak tu najwięcej doznać a nie zginąć! Potem rozdanie kapoków i kompletnego sprzętu do snorkellingu (nurkowanie z maską i fajką), a gdy nastała godzina zero pomknęliśmy śpiesznie do łodzi niczym Wikingowie na okręty i w morze! No dobrze… w zatokę wielorybi (Rhincodon typus) – pływanie z rekinamiŁódka, przewodnik, rekiny i myNieduża, pięcioosobowa łódka akurat dla nas i przewodnika. Krążymy wokół z wieloma innymi i głodnymi oczyma, wypatrujemy. Cisza, spokój, nic się nie dzieje. Nagle poruszenie. Są! Płyną! Całą grupą! Wielkie, przeogromne wręcz stworzenia o kamiennoszarym ubarwieniu z zachwycającymi, białymi piegami na całym, olbrzymim niczym bezludna wyspa ciele. Cztery dorodne okazy ruszyły wolno, bardzo majestatycznie w naszym kierunku i jakby pewne swojej siły bez najmniejszych obaw zbliżyły się do nas dosłownie na wyciągnięcie wielorybi spokój oraz bardzo flegmatyczny styl poruszania się pod powierzchnią wody, wywołały całkiem niezły zamęt na górze. Ktoś oszołomiony wydawał okrzyki w ekstremalnej ekscytacji, ktoś z niedowierzaniem zakrywał dłonią usta, a ktoś na ich widok całkowicie osłupiał. Jednak zdecydowana większość łapiąc ulotność chwili po prostu „trzaskała” wielorybi (Rhincodon typus) – karmienie rekinówKarmienie rekinówPrzewodnicy „zagęścili” swe ruchy – teraz dopiero zaczęła się dla nich prawdziwa praca – karmienie, karmienie i jeszcze raz karmienie. W jednej chwili tony krewetek wylały się do wody lub wprost do paszczy morskiego smakosza. Drobniutkie chmary bezbronnych, biednych, lecz jakże wyśmienitych skorupiaków w mgnieniu oka znikały w tej ogromnej otchłani wsysane jakby pod olbrzymim ciśnieniem. Tak, otwór gębowy rekina wielorybiego niewątpliwie robił wrażenie i myślę, że nie miałby żadnego problemu, by wchłonąć niczym krewetkę niejednego dorodnego spotkanie z rekinamiWszystkie łodzie jak na komendę w jednej chwili opustoszały, gdy giganty troszkę już sobie podjadły. Turyści uzbroiwszy się w sprzęt do nurkowania na raz skoczyli do wody ku tak długo wyczekiwanej przygodzie. Wskoczyliśmy i my. Dzieci wcale się nie bały, lecz ja pełna respektu dla tych żywych łodzi podwodnych trzymałam się jednak z daleka. Dzięki temu dostrzegłam coś, czego nigdy bym nie zobaczyła z perspektywy wijącej się wokół tych stworzeń pijawki. Tak właśnie nazwałam tych wszystkich, przepychających się wokół rekinów ludzi. Wzięłam tutaj pod uwagę zarówno proporcje ich ciał jak i zajadłość nurkujących, z jaką każdy z nich próbował się zbliżyć do tych spokojnych stworzeń. Jakby każdy chciał ich krwi! Każdy chciał ich dotknąć, każdy chciał być blisko, każdy chciał mieć „sweet focie”, by chwalić się potem swą nieprzeciętną odwagą przed znajomymi i wielorybi (Rhincodon typus)Dystans i chwila refleksjiŻałosne, pomyślałam i coś przestało mi grać. Zanurzona w morskiej toni, urzeczona pięknem jej nietuzinkowych mieszkańców, powinnam być przecież szczęśliwa z tego spotkania niczym reszta kotłujących się w tym wirze ludzi. Dlaczego nie byłam?Są powody – głupi my! Jakim prawem zakłócamy rytm życia tych rekinów? Jakim prawem je dokarmiamy, a co za tym idzie uzależniamy, a co za tym idzie upośledzamy? Tak nie można, to nie zabawa! A w końcu sam nasz dotyk – paskudny a nawet wręcz ohydny, bo tak natrętnie narzucany ze strony tych wszystkich, którzy tam i podziwiałam spokój tych stworzeń. Sama na ich miejscu raz a dobrze machnęłabym zdecydowanie ogonem, by namolnych ludzi przepędzić na wielorybi (Rhincodon typus) – dotknąć rekina…Wytresowane rekiny…One jednak znosiły to z pokorą, z taką swoistą godnością jakby chciały zapłacić za podany wcześniej posiłek, na który niestety zwyczajowo już przypływają. Ta nazbyt hojna wdzięczność ze strony rekina wielorybiego powinna być doceniona. Jednak nie jest zaskoczeniem, iż człowiek nie bardzo się sprawdza w takich sytuacjach. Jak zwykle bez namysłu bierze więcej niż powinien. Jak długo? Tego nie wie nikt. Jednak wiele igraszek z przyrodą już się na nas zemściło. Sami prowokujemy los, by te spokojne giganty jakimś przedziwnym a może nawet tragicznym sposobem z czasem otworzyły nam oczy. Głupia ja, bo pojechałam, bo za to zapłaciłam. Co prawda nie dotykałam i problem dostrzegłam, ale czy to mnie rozgrzesza? Teraz piszę tylko ten tekst, by mądrzejszy zdecydował, czy w ogóle podążyć moim śladem? By mądrzejszy przemyślał jak potraktować piegowatego giganta, jeśli kiedyś dojdzie do ich spotkania w wielorybi (Rhincodon typus) – pływanie z rekinamiPolecamyPodróże DinoAnimalsParki NarodoweWodospadyJezioraGóryNajwiększe rekiny – TOP 10Rekiny – mity i faktyRekin ludojad – żarłacz białyRekin wielorybi – największa ryba Rekin młotRekiny
Program wycieczki daje dużo wolnego czasu, co pozwala na samodzielne eksplorowanie wysp, plażowanie , kąpiele w oceanie i przybrzeżny snorkelling. Dodatkowo poza programem mieliśmy możliwość zwiedzania stolicy Male , a w trakcie fakultatywnego pływania z rekinami wielorybimi odwiedziliśmy wyspę Fenfushi z pięknym zabytkowym meczetem.Jest takie miejsce na Cebu, które uczyniło wyspę sławną i przyciągnęło na nią rzesze turystów. Zanim to się stało filipińscy rybacy, znani ze swojej skuteczności, polowali na co tylko się dało, by zdobyć jedzenie. Na tuńczyki, kalmary, tilapie, snappery (po naszemu lucjany, serio!). Zwierząt ubywało, więc z czasem wzięli się też za rekiny wielorybie, potężne, ale wyjątkowo niegroźne ryby, łatwe do namierzenia, bo szukające planktonu tuż pod powierzchnią wody. Raz na jakiś czas pojawiały się na horyzoncie i kusiły kłusowników. Wreszcie rekiny trafiły pod ochronę. Polowań zabroniono, populacja zaczęła się odradzać, a ryby dalej pływały swoimi trasami pokazując się w oddali, co wkurzało miejscowych, bo wielkie cielska odstraszały mniejsze ryby, którymi żywiły się wioski. Lokalsi próbowali więc je przeganiać, zanim tematem nie zainteresowali się turyści. Byli skłonni zapłacić rybakom, by ci zabrali ich w pobliże rekina aby móc z bliska przyjrzeć się wspaniałemu zwierzęciu, a nawet z nim popływać. Trudno im się dziwić, to musi być naprawdę wspaniałe przeżycie! Miejscowi dobrze wyczuli, że to nawet lepszy biznes niż te całe polowania. Jakby tylko mieć cholera pewność, że rekin się zjawi, przecież turyści przyjeżdżają na tydzień lub dwa i nie mają czasu na poszukiwania. No i przyjeżdżają cały rok, a rekiny zaglądają tu jedynie od stycznia do marca. I tak chciwość posunęła ich do bardzo nieprzyzwoitego zagrania. Zaczęli dokarmiać rekiny i to nie ich naturalnym pokarmem, bo plankton jest problematyczny, a suszonymi krewetkami, których mieli dostatek. Przywiązali ryby do tego miejsca, rekiny wielorybie przestały migrować i wbrew naturalnemu instynktowi zamieszkały tam na stałe. Tak właśnie Oslob narodziło się na nowo, jako potęga turystyczna Filipin. W każdym miejscu, w którym nocowaliśmy na Cebu i na Bohol zostaliśmy zapytani przez miejscowych czy odwiedziliśmy już Oslob. Nie odwiedziliśmy i nie zamierzamy. – Jakto 110 procent? – Normalnie, jeśli pojedziecie do Oslob, to na pewno popływacie z rekinami wielorybimi – wyjaśnił nam dive master z Cebu, kiedy jeszcze planowaliśmy tę część naszej trasy. Wtedy po raz pierwszy zapaliła nam się lampka kontrolna. Wiedzieliśmy, że na filipińskich wodach występują te ryby, ale brzmiało to jakby ktoś złapał kilka sztuk i ogrodził je siatką. Zajrzeliśmy na Trip Advisor, a tam zachwyty wielu turystów, którzy spodziewali się długiej wycieczki łodzią, a tymczasem zwierzaki kręciły się tuż przy brzegu! Lampka zajarzyła się jaskrawą czerwienią i zaczęliśmy zgłebiać temat- pytać ludzi i czytać relacje tych co odwiedzili Oslob i tych co odwodzą od dorzucania się do kabzy rekinom rekiniego biznesu (a sporą kwotę od każdego rejsu zgarnia sam filipiński rząd). Wielu świadków naocznych przyznaje, że jest to rodzaj zoo na wodzie, ale w końcu taka okazja może się już nie powtórzyć. Też to poczuliśmy. Spotkanie oko w oko z rekinem wielorybim to z pewnością jedno z najbardziej niesamowitych przeżyć jakie można sobie wyobrazić. Widzieliśmy też filmy taty Rafała z nurkowania z tymi zwierzakami z Dżibuti i sami bardzo byśmy chcieli tego doświadczyć, ale nie w ten sposób w jaki oferują to w Oslob. Nie należymy do osób szczególnie zielonych, ale wierzymy, że trzeba szanować ekosystem. To co zrobiono w Oslob to oczywiście wierzchołek góry lodowej bezmyślnej interwencji człowieka w przyrodę. Bardzo przejrzysty przykład krótkowzroczności, przedkładania doraźnych materialnych korzyści nad trwałość ekosystemu. Rekiny w Oslob karłowacieją, a resztki niestrawionego nieodpowiedniego pokarmu jaki przyjmują doprowadził do zniszczenia koralowca na rafie. Jest on martwy, co przyznają miejscowi. A turyści zamiast zadać sobie trud zastanowienia się nad konsekwencjami swoich wyborów, czarują przemyśleniami w internecie: przecież gdyby działa im się krzywda, to by sobie odpłynęły. Gdyby głupota mogła latać to zaniosłaby już wielu ludzić choćby na Marsa. Sam świata nie zmienię! – pomyślało tysiąc osób i mimo wszystko popłynęło oglądać rekiny w Oslob. Podróżując każdy chce zobaczyć i przeżyć coś unikatowego, by potem wielokrotnie narzekać, że teraz wszystko takie turystyczne, że to już nie to samo co kiedyś. W zaganianym świecie wszystko przeżywamy szybko i intensywnie. Wydajemy oszczędności, aby podczas dwutygodniowych wakacji spotkać DZIKIE plemioniona, zdobyć sześciotysięcznik, zobaczyć rekiny. A te wredne akurat gdzieś się pochowały, mgła zatrzymała nasz samolot na lotnisku w górach, a w wiosce to jacy oni dzicy, skoro mieli kablówkę. Nie tak to miało wyglądać, wracamy sfrustrowani. Nic dziwnego, że pojawiają się takie oferty jak GWARANTOWANY SUKCES. Tylko, że w przyrodzie nie powinna istnieć taka gwarancja. Nie bez naszej ingerencji i nie dopóki zależy nam, aby nasze dzieci też miały SZANSĘ (nie gwarancję) poznania tych cudów, które przetrwały do naszych czasów. W naszej podróży nie odkrywamy nieznanego i nigdy nie było to naszym celem. Ruszyliśmy, aby zobaczyć kawałek świata, a nie nieść za sobą jakieś przesłanie. Dziś nadal nie zapisalibyśmy sztandaru hasłami, ale moglibyśmy umieścić w butelce jedną krótką wiadomość do przekazania światu: zmieniaj się powoli i nie zarażaj się tak bardzo pogonią za łatwym zyskiem. Czujemy, że naszym obowiązkiem jest zostawić napotkane miejsca w nienaruszonym naszą obecnością stanie. Zabierz tylko zdjęcia, zostaw wyłącznie odciski stóp – to hasło backpackerów sprzed lat wciąż powinno przyświecać wszystkim podróżującym. Czy uda się nam jeszcze odbyć spotkanie oko w oko z rekinem wielorybim? Bardzo sobie tego życzymy. Tylko niech to spotkanie odbędzie się na jego warunkach w jego naturalnym środowisku. Nakręceni to Ania i Rafał. Na półtora roku zamieniliśmy etat w biurze na życie w podróży. Z plecakiem i namiotem przemierzyliśmy Azję aż na kraniec świata w Nowej Zelandii. W drodze powrotnej już na rowerze przejechaliśmy z Chin do Gruzji zostawiając pod kołami między innymi szlaki Pamiru. Blog to nie tylko wirtualna szuflada wspomnień, będziemy tu dalej dzielić się przemyśleniami o świecie, często z przymrużeniem oka, bo tak jak w podróżowaniu, tak i w pisaniu o podróżach dystans ma znaczenie. Zostańcie z nami! Jeśli chcielibyście nam zadać pytanie, czy też zaproponować współpracę lub kierunek kolejnego wyjazdu, piszcie na adres: @